Ciężka hotelowa praca bez zapłaty
To się posypało…. Kto by pomyślał, że nowo otwarty hotel pozwoli sobie na taką sytuację. O czym mowa – oczywiście o zeszłotygodniowym newsie. Kto nie czytał niech nadrobi zaległości tu: Pracowali w hotelu po 20 godzin dziennie jak woły
I co myślisz? Nie fajnie jest. Ale znajdź tu teraz prawdę i racje. Bądź mądry i oceń właściwie sytuację…. Czy agencja dostarczyła pracowników niewykwalifikowanych, czy hotel coś zaczyna kombinować bo np. za mało odbyło się eventów i jest na razie na minusie. Czy to jakiś grubszy przekręt? Ja się nie podejmuje oceny. Prawda pewnie jak zwykle leży po środku ale pewne działania powinny być oczywiste. Kropka.
- Za pracę należy się płaca.
- Pracownik popełnia błąd – należy zwrócić mu uwagę aby miał szansę go naprawić i drugi raz go nie popełnić.
- Masz określone standardy, wg których chcesz postępować – przekaż je pracownikom, naucz, wyszkol, domyślać się to można w życiu prywatnym, w pracy musi być konkret i każdy musi wiedzieć co ma robić, aby ta wielka machina w postaci obiektu konferencyjno – eventowego funkcjonowała bez szwanku.
Ale nie o tym tu. Sprawa ewidentnie do załatwienia między hotelem a agencją i z jednej strony dobrze, że wypłynęła na powierzchnię, bo taka sytuacja nie powinna mieć w ogóle miejsca, z drugiej pewnie trochę zaszkodzi obiektowi, chociaż ten już wypowiedział się, że ureguluje zaległe należności pracownikom jednak bez udziału agencji pośrednictwa – kolejna dziwna sprawa. No ale powody jakieś muszą być…ciekawe tylko jakie.
DoubleTree by Hilton w Warszawie – przyznam, że czekałam na ten hotel i byłam bardzo jego ciekawa. Nie co dzień na naszej obiektowo hotelowej i konferencyjno – eventowej mapie Polski powstają tak ciekawe obiekty (a zaliczę tu jeszcze NARVIL, Warszawiankę, Mazurkas i kilka innych, o których niebawem tu napiszę) . Ciekawe, bo przystosowane do organizacji dużych eventów, przemyślane pod względem technicznym, zaplecza, infrastruktury, liczebności pokoi ale przede wszystkim to obiekty wielofunkcyjne. Każdy ma swoje plusy i munusy, ale bez wątpienia zaliczyć je możemy do tzw hoteli eventowych.
Zupełnie przypadkiem trafiłam do DoubleTree w dniu, w którym się otworzył (przejeżdżałam Wałem Miedzeszyńskim i postanowiłam zerknąć na obiekt z zewnątrz – okazało się, że własnie go otworzyli – 1 dzień :)). I mimo, że zastałam obiekt jeszcze zakurzony budową, z niedziałającymi telefonami i mnóstwem pozostałości budowlanych to wywarł on na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie oceniałam go pod względem tego co powyżej – wiem co się dzieje gdy otwiera się obiekt. Byłam natomiast ciekawa przestrzeni i technicznych rozwiązań i tu pozytywnie mnie zaskoczyli. W ocenie obiektów staram się być obiektywna przede wszystkim zwracając uwagę na ich funkcjonalność, przyglądam się plusom i minusom oraz elementom nietypowym, wręcz unikalnym dla danego obiektu. Każdy ma swoje USP (uniqe selling point) a ja ich szukam.
Poza możliwościami eventowymi ujęli mnie pewnym drobiazgiem. W DoubleTree na dzień dobry otrzymałam pyszne ciastko, i mimo, że w założeniach sieci jest, że ciastko ma otrzymywać każdy gość ciepłe a ja dostałam zimne to i tak byłam usatysfakcjonowana – otrzymałam prezent. Mała rzecz a cieszy 🙂 Fajny gadżet – kupuje to. I mimo, że nie posłużył mi długo (został zjedzony od razu po spotkaniu), to i tak wspominam go bardzo miło. A że do hotelowych gadżeciaży i w dodatku łasuchów należę to zwracam uwagę na takie drobnostki 🙂
Nowy obiekt, funkcjonalny, przemyślany – byłam pewna, że dadzą radę i zgarną z rynku część „gabarytowych” eventów, ale od zawsze powtarzam, że moim zdaniem to ludzie są najważniejsi. To ludzie muszą tchnąć ducha w mury, to ludzie kreują atmosferę i to dla ludzi (w większości) wraca się w różne miejsca. To oni gwarantują bezpieczeństwo oraz zdobywają zaufanie klientów. Tymczasem DoubleTree informuje, że zatrudnił niewykwalifikowanych pracowników, czy można sobie pozwolić na taki zabieg otwierając obiekt i budując opinie?
Ale w hotelarstwie już tak jest, że większość pracowników obiektów to tzw kadra tymczasowa: na dany Event, bankiet, wesele. Mam tu na myśli głównie kelnerów, pomoce kuchenne, czasem housekeeping i stewarding. Rotacja zazwyczaj jest tu duża. I nie ma się co temu dziwić. To opłacalna dla obiektu i standardowa procedura, że jest pewna stała „ekipa” a na większe eventy „dobiera” się ludzi z agencji pośrednictwa pracy. Nie zdziwcie się więc gdy na jednym evencie zobaczycie kelnera w hotelu X a za miesiąc ten sam kelner będzie Was obsługiwał podczas cateringu z firmą Y. Mam tylko nadzieję, że obie te firmy zapłacą mu za pracę bo TY za Event zapłaciłeś, pewnie też podziękowałeś działu sprzedaży za całokształt i udaną imprezę. Najczęściej jesteś zadowolony, bo każdy obiekt zrobi co w jego mocy aby dobrze Cię ugościć i zadbać abyś wrócił tu ponownie. Hospitality – to takie modne teraz angielskie słówko 🙂 Tymczasem mrówki, które uwijają się w tym eventowym produkcyjnym tyglu – cierpią najbardziej, w tym przypadku akurat opisanym przez TOKFM nie otrzymując wynagrodzenia. Smutne.
No cóż, sytuacja przykra i branżowo nieciekawa ale ja jak zwykle wciąż liczę na Happy End. Dla obu stron a właściwie dla trzech: hotelu, agencji i pracowników.
W chwili gdy kończyłam pisać wpis pojawiła się oficjalna informacja, że hotel zapłaci pracownikom za pracę. W cała sytuację zaangażował się również Związek Syndykalistów Polski. Więcej tu: Przełom w sprawie prawie 250 pracowników warszawskiego hotelu
Aktualizacja postu na dzień 20.08.2014. Zostało podpisane porozumienie między hotelem a agencją – więcej tu: http://www.e-hotelarz.pl/mht/?p=26819